U rzeźbiarza Pecucha na Kasprusiach w Zakopanem

U Pecucha
praczas dmucha
Tam z brzucha natury
wychodzą światy
Tam chodzą po izbie
nie pilnowane
łagodne
lipowe kłody
Niedźwiedź
i dzik młody
Mruczy
drzewo głaskane
dopiero nazwane
Tam twarze zwierząt
wniebowzięte
narodzinami przejęte
Jeszcze światem zadziwione
jeszcze się na nogach chwieje
drzewo lipowe
Na szafie rysie
z założonymi rękami
na lipowym podołku
U Pecucha jeszcze
pierwsze dni stworzenia
dymią u paleniska
U Pecucha
praczas dmucha
I wyszło spod stołu
pochyliło łeb wiekowy
drzewo bukowe
I machnęło ogonem
i pognało jak szalone
po paleolitach
po jaskiniach
po izbie.

Jerzy Harasymowicz

"Budowanie lasu"

PIW 1965 r.